niedziela, 26 grudnia 2010

Spotkanie Wigilijne




Po świętach jeszcze przed nowym rokiem odbyło się spotkanie wigilijne, gdzie sporo nawydziwiano.. wszyscy dopisali.

środa, 22 grudnia 2010

niedziela, 17 października 2010

Zlot Wiejskich Motocyklistów

Na słynnej patelni Wiejskich Motocyklistów spotkało się trochę wiary, by po grilować, po siedzieć, po wydziwiać ;)

sobota, 21 sierpnia 2010

sobota, 31 lipca 2010

Wataha 2010

Na tym zlocie przednio się bawili Zbóje, nie przebił nas nikt w przedstawieniu jakie odwalili Franek, Józek i Fazi. Na drugi dzień dołączył Ekszyn i gdyby nie incydent z "przyjacielską" sąsiednią grupą byłoby git...

niedziela, 25 lipca 2010

Rajd Gm Orawa

W strugach deszczu po mszy w Harkabuzie zjechano się w Spytkowicach pod wyciągiem na małą przekąskę po czym by zakwaterować znajomych z Tarnowa wylądowaliśmy w Sieniawie na festynie jako goście egzotyczni, gdzie było cieekawie...

18.07.2010. Orawski zamek

------------------
W niedzielę tą Ekszyn pokazał jaki jest adekwatny do tego co myśli i widząc nicość zrobił to co mu ostatnio strzela do procka. A my zrobiliśmy se małą wycieczkę do Orawskiego zamku we dwa motorki po dwoje na rumaku tzn Mayki miał Madzie Fazi był atakowany przez piechura którego zabrał z litości bo kolega Ekszyn zabocył co obiecoł. Fajnie by było jako by ten piechur (Jerry) nie podskakiwoł na motorku. Wiecór kolega Ekszyn chcąc się zrehabilitować znowu fundnoł kiełbaski ale Faziemu łapki nie podał :-( . Reasumując było fajnie hehe bo Ekszyn chwalił się że był w Tarnowie napić się redbula ale nie mógł tego jakoś udowodnić :-)))


piątek, 23 lipca 2010

11.07.2010. Zalew Czorsztyński

-----------------
Tego dnia skwar dopisywał dając smak afryki, po lodach Zbóje zbytnio nie mieli pomysłu ka się wypuścić więc popędziliśmy ku wielkiej wodzie ka by była najbliżej, czyli do Czorsztyna. Mayki prowadził i szło mu to dobrze bo trafiliśmy do tego Czorsztyna nawet nie błądząc :-) ale w nim to my się na zwiedzali, ile jest uliczek i jakie długie hehe by wreszcie zaliczyć wjazd gdzie był zakaz. W końcu kto nam zabroni jak się chce to się ma, ale ja nie chciałem tego drugiego czyli kosztów ;-))) . Hehe było se dobre niema co trzeba odwiedzić przyjaciółkę Zbójów bo wyraz był nie zaprzeczalny, gdzie jakoś z tego wybrnęliśmy i heja dalej. Na tamie spotkaliśmy znajomych z Knight Riders z Tarnowa i Mańka z rodziną - pozdrowienia dla wszystkich! W drodze powrotnej Ekszyn zafundował nam kiełbasy a Harnasiowi brakło paliwa, bidok zakochany i się zabocył.. ;-)

czwartek, 8 lipca 2010

Zlot Knight Riders w Popowie

-------------------

W dniach 2,3,4 lipca odbył się czwarty międzynarodowy zlot Knight Raiders w Popowie za Warszawą, którego organizatorem był chapter Warszawski Knight Raiders. Na ten zlot zostaliśmy zaproszeni przez Stanleya z Tarnowa, więc się i stawiliśmy i tutaj na początku chcemy Jemu podziękować oraz organizatorom tego zlotu za miłą atmosferę, wręcz przyjacielskie podejście, wzorowe przygotowanie imprez w których nie zabrakło ciekawych ludzi z którymi można było nawiązać nowe kontakty. W piątek rano wybraliśmy się oczywiście i tak spóźnieni, bo mieliśmy razem lecieć z gm Orawa, ale i tak przed nimi byliśmy na spotkaniu z Knight Riders z Tarnowa przed Warszawą. Warszawę i tak minęliśmy bokiem aby minąć korki. Zlot był okraszony różnymi konkurencjami, dobrą oprawą muzyczną oraz częścią inauguracyjną klubu Knight Raiders. Zbóje się spisali jako tako ..ale wyniesiemy z tego odpowiednią naukę na przyszłość. Extra była parada, która nie tylko że miała kupę kilometrów w wzorowym szyku i w asyście policji, to prowadziła do Wa-wy na plac Zamkowy, gdzie mogliśmy na chwilę pozwiedzać jego okolicę. W niedzielę był dzień powrotu i z "Motomanami" z Tarnowa jechaliśmy do Wa-wy razem, gdzie my Zbóje odbiliśmy do centrum żeby za pomysłem Ekszyna zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego, wrażenie niesamowite, warto każdemu zwiedzić to miejsce, gdyż jest to historia która niesamowicie wyryła blizny na tym mieście, do dziś może nawet do końca nie zagojone. Po muzeum pognaliśmy tradycyjnie do chałup.
Pozdrowienia dla wszystkich motocyklistów z tego zlotu :-))) no i szerokości i przyczepności życzymy my "Zbóje z gór"

piątek, 2 lipca 2010

27.06.2010. Słowacki Raj

W tą pikną ze słońcem niedzielę spotkalibyśmy się prawie w czasie na rozstaju dróg, ale Ekszyn wychowany pewnie we wojsku nie popuścił pięciu minut i wypalił ku przeznaczeniu. Co zostało to tylko go ganiać w popieprzonym pośpiechu aby dać mu satysfakcje że ktoś za chłopem jesce loto. Wybrali my się w Słowacki Raj aby stwierdzić czy to ło to chodzi z tym edenem. Jechalimy i jechalimy bo Józek Katana jechał ostrożnie i Frankowi też coś pukało w bryce. Byłoby ze hej, gdyby nie pstro pamięć kolegi "andzisana" który zapomnioł wyłącyć motór tak jak czeba i z tego powodu łobarwił tom przygodę w plik czynności umożliwiających łodpał serca żelaznej maszyny. Udało się po godzinie i dzięki Stefanowi (z kraju który nom zafundowoł potop przed wiekami) żelastwo ożyło i w mgnieniu oka się przenieśliśmy z Edenu ku Tatrom. W nagrodę frendziak Andzisan upiuk grila .. hej ;-)))   (sorki za brak fotek które uleciały przy przeprogramowaniu komury, chyba że Andżelika;-) coś podrzuci to wlepimy)

piątek, 18 czerwca 2010

Poprawiny w Starym Sączu

                  "Lepiej późno niż wcale" (za mało trochę czasu) ale sie napisze. W Starym Sączu odbyły się poprawiny 13.06.2010. i pogoda nie zawiodła choć mruczała trochę w południe ale się skapła że się powtarza i się odmieniło. Zbóje zgodnie ze zbójecką powinnością zebrali łupy no i w grupce z gm Orawa i WM750 (z przyczepką) wracaliśmy pokręconą trasą do chałup. Po drodze WM-ka się trochę dąsała i trzeba było ją dopieszczać, ale to smyranie dobrze jej zrobiło bo nawet wyprzedzała inne pojazdy :-) Na koniec grupa "rajderowców" uraczyła się lodami i każdy pognał w swoją stronę .. Więcej fotek z S.Sącza - http://www.centrum.stary.sacz.pl/pl/38109/0/Poprawiny_13-06-2010.html

wtorek, 8 czerwca 2010

Piknie sakrencono NIEDZIELA


-----------chmmm... teraz opowiem wam opowieść o miłości którą notabene pośrednio w obecnych czasach zaszczepił nam pewien "bakcyl". Pewnego dnia, a była to niedziela- no..pierwsza w tym roku ładna, zebrało się w Dunajcu czterech "Zbójów"(jeden z nich to hajduk, pewnie Pyzdra hehe) i po naradzie że jest aż tak piknie pognamy wypić kawę doo.. Budapesztu. Droga była cudna tj. odziana w wielką zieloną szatę zieleni drażniącej zapachem niejednego kwiatu wydzielającego swój pył ku uciesze tych że "rajderów". Po małych nie zrozumiałych zdarzeniach że coś "Ujkowi"- co gnoł jako amerykański weteran wojny "wietnamskiej" pstrykło, dotarliśmy do Donowalów takiej "małej Austrii" w środku Słowacji gdzie zatrzymaliśmy się na strawę. Tam też "Ujek" weteran zawrócił i pognał z powrotem ku swojej lubej a my zgodnie z planem dalej na południe. Było by dobrze ale mapa nie była aktualna i zrobiliśmy zboka ze 22km i za to dostałem zj..be od Ekszyna który przeją dowodzenie nad wyprawą, łapnoł mapę w swoje ręce i nakazał jechać za sobą.. Jechaliśmy i jechaliśmy doczekać się nie było jak tych Węgier hehe.. i tak doczekaliśmy się tablicy z napisem Nitra, hę..paczymy w mapę a my są tylko nie całe siedem dych od Bratysławy a dwieście od Budapesztu i postanowiliśmy zmienić plan z "kawy na herbatę". Te 7 dych to my mykli moment z powodu zesztywnienia Ekszona który sobie przypomniał o "dobranocce" na którą był umówiony "nastolatkową" porą. Wpadliśmy w Bratysławę i zatrzymaliśmy się na stacji paliw aby tą herbatę spożyć ale doczekać się zejścia z maszyny Ekszyna daremnie było czekać, chłop tak zastygł że patrzyć kiedy jakaś iskierka się pojawi i tylko kupa kurzu i pisku zostanie po nim.. hehe, tak się też stało i zostaliśmy jak sieroty we dwóch na tej "tankszteli" zastanawiając się co dalej.. a co ma być dalej rzekł Majk jedziemy do Wiednia coś zjeść, bo była zresztą późna pora obiadowa więc na maszyny i dalej hehe. We Wiedniu zjedliśmy kanapki i zaliczyliśmy "Plater" zrobiliśmy odpał i do chałup bo to trochę kilometrów hehe.. 552 mile w sumie. Podziękowania dla dwóch nowych kompanów "Ujka" i "Majka"i jego fotki oraz "Ekszyna" za drogę hehe i pieczę telefoniczną nad nami jak sie wracaliśmy. ;-))) Zbój się przecież martwił czy w dobrym kierunku  wracamy.  :-P

Boże Ciało

--------------W czwartek zrobiliśmy małą rundkę wokół Tatr, zatrzymując się w Liptowskim Mikulaszu i Nowym Smokowcu. Pogoda swoista, od ładnej po zachodniej stronie tatr, do nieco gorszej po wschodniej stronie tychże gór, gdzie nawet było mokro na drodze. Za zjazdem do Szczyrbskiego jeziora droga zamknięta z powodu obsunięcia, ale motorkiem przeleci :-)

wtorek, 1 czerwca 2010

30.05.2010."Ciężki i ciemny dzień"

----------Źle się skończyła ta niedziela, która nie dość że była brzydka pod koniec dnia ze względu na pogodę, to przyniosła tragiczne nowiny z dróg Podhala, gdzie w wypadkach uczestniczyli niestety motocykliści. Jest to smutny wątek w jednym  z wypadków w którym młody motocyklista "odszedł", szkoda bo to życie które nagle zgasło a było bez wątpienia nasycone inspiracją "moto", cóż można więcej napisać?... "Niech śmiga po niebiańskich szosach" [*]. Reszcie życzyć pozostaje aby się wylizali jak najszybciej. Nam też się jeździło nie najlepiej z powodu pogody gdzie raz nawróciliśmy aby uniknąć czarnej chmury a i tak nie
ominęliśmy "chrzczenia", może  będą lepsze dni, -życzymy to wszystkim..

środa, 26 maja 2010

23.05.2010. Do Wieliczki i nie tylko..

----------...w Wieliczce miało być jakieś spotkanie zmotoryzowanych na dwóch kółkach, ale z powodu powodzi odwołali ten zlocik, więc potoczyliśmy się trochę po grasować, to trochę po Polsce a potem po Słowacji, niestety obeszło się bez łupów. Pogoda dopisała :-) i dlatego trza rzec że było extra...

wtorek, 18 maja 2010

16.05.2010. Stary Sącz

-----------"Zbóje z Gór znów po łupy". W Starym Saczu zgodnie z planem odbył się mały zlocik (dzięki pogodzie, ale się odbył i poprawka ma być 13 czerwca), w którym organizatorzy zadbali o to aby atmosfera była "good" i taka była, chwała im za to :-) - my też jesteśmy "bi happy". Po mszy w kaplicy była strawa (gratis). oraz kilka konkursów z nagrodami. Można było oddać krew dla potrzebujących, grał zespół "bez nazwy" po czym na prośbę "Harnasia" odegrano "Góralu ci nie zal" hehe , chyba dlatego że jechaliśmy w deszczu...

czwartek, 13 maja 2010

09.05.2010. Nagły mały wypad.

-----------W niedzielę za sprawą "Ekszona" nagle wyskoczyliśmy na Słowację gdzie dwa razy nas dolało. Na moment zatrzymaliśmy się w Dolnym Kubinie (miasto powiatowe, pierwsze ślady lX i Vll w.p.n.e. a pierwsze wzmianki pisemne z 1314r. miasto na szlaku "solnym" i łączącym Bałtyk z Adriatykiem w dolnej Orawie na wys.570m.n.p.m.). Po czym wskoczyliśmy do Liptowskiego Mikulaszu (powiatowe miasto, gdzie pierwsze ślady są 2 tyś. l.p.n.e., pierwsza pisemna wzmianka jest z 1286r. W 1713 w tym mieście stracono legendarnego słowackiego zbójnika Juraja Jánošika.), gdzie zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę w takiej knajpie z 10cio metrowym barem "ROUTE 66". Po małej biesiadzie wróciliśmy przez przełęcz Huciańską do chałup. Hej :-))

wtorek, 11 maja 2010

Ślub i wesele Gabi i Radka

-------------Sobota to dzień młodych par, więc Zbóje z g.m. Orawa towarzyszyli tej parze w ich ostatnich godzinach "wolności" i pierwszych "uzależnienia". Piknie w 9 motocykli przewodniczyliśmy całemu konduktowi weselnemu, gdzie na ostatnich kilometrach musiało nas dociapać, ale to było pewne uświęcenie i pozostało tylko życzyć "Szczęść Boże Młodej Parze".  Hej!

środa, 5 maja 2010

03.05.2010. Motospyke w Rabce

----------Hej!... Tego dnia się działo Zbóje zgarnęli sporo łupów i to przypadkiem hehe.. Po mszy w kościółku św.Krzyża (który notabene został wybudowany dzięki jakiemuś zbójowi dobremu czy złemu, już tego nie zbadamy) cała kawalkada motocyklistów zjechała do Rabki na festyn gdzie nie brakowało ciekawych konkursów zorganizowanych przez ekipę z motospyke. Było co bo.. skuterowcy na kółeczkach pojeździli, wolna jazda na motorze, łapanie w gębę  kiełbasy, przeciąganie liny, pchanie motorów, przejażdżki dla dzieci itd. ogólnie było fajnie, dzięki też policji która ochoczo się angażowała w zabawę. Mamy nadzieję że częstsze będą takie imprezki choć ka, bo przecie się dojedzie a i wiara z okolicy tęż się oderwie od monotonni innych dni. Hej! 
No i dzięki "GOBERAS" za fotki :-)

poniedziałek, 3 maja 2010

02.05.2010r. dzień mokry ale i ciekawy

------------Było by tego dnia extra gdyby nie pogoda która trochę zepsuła smak. Wcześniej oblecieliśmy Słowację z Mańkiem zbójem i dwoma kolegami z Częstochowy którzy byli z panienkami. Pojechaliśmy na Łysą polanę i Smokowiec ale deszcz nas zawrócił więc przez Spiską Bele, Starą Lubovnie, Czerwony Klasztor (gdzie nas docesało i Maniek się nie fortunnie wyłożył), Niedzicę wróciliśmy spowrotem, Po malućkim albo i nie odpoczynku skocyli my do Cichego gdzie zawitaliśmy na zlociku w Casanowej, Było fajowo (tylko szkoda że później bez nos, ale kto to wiedzioł) bo gospodarze nas ugościli więc z góry chwolimy i dziękujemy za to co my skonsumowaliśmy, gdzie i było brindolynie (wycie silnikami), palenie gum itd. Trochę mało mamy zdjęć bo zbój Marcin ma opory ze ściągnięciem z aparatu hehe..  ..potem się trochę poprawi.

wtorek, 20 kwietnia 2010

Zlot Częstochowa 2010

----------Zlot motocyklistów w Częstochowie można powiedzieć że się udał, było ciut  mniej wiary niż w poprzednim roku ale to i tak dużo. Wystartowaliśmy o 5.30 rano na czterech maszynach, palce do Krakowa trochę przymarzły do manetek ale potem było ok. Zgodnie z założeniami zdążyliśmy na "przeprośną górkę" pół godz.przed paradą z którą w kilkaset motocykli dotarliśmy pod Jasną Górę gdzie się odbyła msza za ofiary z katastrofy. Po mszy odwiedziliśmy Marka i jego familie, gdzie pasuje podziękować za poczęstunek i wyprowadzenie po krętych uliczkach wokół Częstochowy. W drodze powrotnej dołączyliśmy do grupy "Orawa" z którą wróciliśmy po 19tej do chałup. Hej!  Pozdro dla Jacka z pod Rzeszowa który samotnie do Krakowa kręcił i g.m."Orawa" z którą wracaliśmy, wszystkim szerokości i przyczepności. poniżej link do zdjęć http://picasaweb.google.com/fazy2005/ZdjeciaBloggera?authkey=Gv1sRgCJHJ8-6coPuITw#

niedziela, 18 kwietnia 2010

Niedziela18.04.2010.rozpoczęcie sezonu moto w Częstochowie



Pierwsze "plecy" Zbójów z Gór zainspirował Maniek mówiąc "przydało by się byśmy mieli coś na plecach, by nas rozpoznano", resztę wymyślił Fazi. Obszyliśmy kurtki jak przysłowiowe Dzikie Wieprze i we trzech Maniek, Łukasz i Fazi byliśmy w Częstochowie ku "uciesze innych", co się odbiło potem echem ...

środa, 14 kwietnia 2010

Już w niedzielę 18.04.2010.zlot Częstochowa

--------------W niedzielę jak dopisze pogoda, 5 rano start do
Częstochowy z pod siwego dymu na zaborni(Rabka). W ubiegłym roku 6 to okazało się trochę za późno. Nie wiadomo jak się to będzie miało do pogrzebu Pary Prezydenckiej który odbędzie się w niedzielę ale w planach jest rozpoczęcie.http://www.jasnagora.com/zapowiedzi_roczne.php 
Autostrada A4 dopiero od 8 rano do 22 za darmo a poza tym to aż 16zł. O 10 przejazd na motocyklach z górki Przeprośnej na Jasną Górę. Msza św o godz.12.00 za prezydenta.

Wielkanocny mały wypad

piątek, 9 kwietnia 2010

-WIELKA maluuutka akcja spuszczenia się-

 -----------  Dzięki za wsparcie "Marcinie" dzięki tobie szczytny cel się udał. W porównaniu z tamtym rokiem gdzie nigdzie się nie ogłaszaliśmy było siedem razy lepiej pod względem liczebności. Dzisiaj zebrało się raptem trzech z których "Gazownik" się przestraszył (chyba igły) i uciekł, a drugiemu odmówiono pobrania krwi (z powodu opryszczki). Dziękujemy kamerzyście z Nowego Targu za przybycie który zresztą nie miał co filmować hehe, ale niema co bidolić bo to dla ciot więc za około trzech miesięcy spuszczamy się znów więc zobaczymy ilu jest prawdziwych Zbójów z gór . Tą akcję oddawania krwi wpiszemy już na stałe w nasz żywot, komuś zawsze to pomoże, a nam nie ubędzie. Hej!!!

sobota, 20 marca 2010

\\\\\- Powinność prawdziwego Zbója -/////

Zgodnie z tradycją z łuńskiego roku po raz drugi, gdzieś za miesiąc organizujemy wyjazd na moto do szpitala w Nowym Targu w celu ODDANIA KRWI potrzebującym, dokładną datę już podaje, to 09.04.2010. PIĄTEK zaraz po świętach Wielkanocnych. Zbiórka o 8-ej rano w Rabie Wyżnej przy głównej drodze (każdy trafi), wszyscy z innych okolic mogą dołączać po drodze, a po "spuszczeniu" propozycja zajechania gdzieś (jak się na miejscu ustali) na jakąś kawę czy przegrychę, miejmy nadzieję że pogoda dopisze i większa frekwencja to jak tamtego roku będzie extra. Chętnym podaje mojego maila  fazi2005@o2.pl  . Pytomy nawet tych co nie chcą, czy nie mogą, aby wsparli oddających. Jak by ktoś się poczuł po "zbóju" i nie miał przeciwwskazań do spuszczenia się to niech pomyśli że są tacy co oczekują aby ich wesprzeć.
Jak pocujes zbója zew,
siadoj na moto i łoddej krew.
:-)))

niedziela, 17 stycznia 2010

Wegetacja

Wesołe Święta już mineły, Sywester też przeminoł, czas za...p...la że aż strach myśleć, ciągnie się styczeń, maszyny śpią, myślę że wstaną jak śpiący niedzwiadek na wiosnę i dobrze zaburzą dla potwierdzenia że zycie nigdy nie umiera...